*Narracja 3-sobowa, perspektywa Amelii.
- Przepraszam, masz może ognia? - Zapytała stojąca na przestanku dziewczyna jakiegoś chłopaka.
- Ile Ty masz lat dziewczyno, że już palisz?
- Wystarczająco. To masz czy bawimy się w "1000 pytań do..."?
- Spokojnie, trzymaj.- Podał jej zapalniczkę, po czym odpaliła ostatniego papierosa z paczki. Chłopak zrobił to samo.
- Ile Ty masz lat chłopaku, że już palisz?
- Chris jestem i na pewno więcej od Ciebie. - Uśmiechnął się do niej. Od razu polubiła ten uśmiech, który odwzajemniła.
- Julia, miło mi. - Zaciągnęła się jej ulubionym L&M linkiem czerwonym i spojrzała na chłopaka.
- To witaj Julio, czy mogę być Twoim Romeem? - Zaśmiali się.
- Czy Ty uważasz, że jestem na tyle głupia by podawać swoje prawdziwe imię pierwszemu lepszemu spotkanemu facetowi na ulicy, Romeo? Potem znajdziesz mnie na facebooku, zaczniesz do mnie wypisywać, pójdziemy do łóżka przy pierwszej lepszej imprezie, a następnie olejesz mnie by zrobić tak z następną. Znam takich typów jak Ty, skarbie i nie są moimi ulubionymi. - Odparowała sarkastycznie dziewczyna, po czym kąciki jej ust skierowała ku górze. Nie zdążył jej nic odpowiedzieć gdy wyrzuciła pół papierosa i pobiegła w stronę nadjeżdżającego autobusu. Zszokowany chłopak pożegnał ją tylko podążając wzrokiem za pojazdem. Całą drogę do domu myślała o wysokim ciemnowłosym i dobrze zbudowanym chłopaku, nie mogąc przypomnieć sobie koloru jego oczu. W głowie krążył jej tylko obraz jego uśmiechu. "Chris..."
- Przestań, jesteśmy w Los Angeles, już nigdy więcej go nie spotkasz. - Powiedziała pod nosem sama do siebie, nie zwracając uwagi że jednak słyszą to wszyscy w promieniu metra, a starsza pani która usiała obok niej spojrzała się na nią jak na wariatkę. - Tak, gadam sama do siebie, jeśli coś pani nie pasuję, to nikt nie broni nikomu wstać i siąść dalej. - Kobieta speszyła się i odwróciła wzrok.
Jej dom stał 300 metrów od przestanku, zaraz za małym parkiem, gdzie zawsze wychodzi zapalić. Bliźniak w którym mieszkała wraz z rodzicami i młodszym bratem. Jest jeszcze jej 5-cio letni Husky, który jak dotąd jest jej jedynym przyjacielem. Wie o niej wszystko, a ona ma pewność, że nikomu nie wygada żadnej tajemnicy. Czekał na nią tuż przy furtce. Radośnie szczekał i machał ogonem.
- Hej Sam, mordko moja! - Krzyknęła do psa dziewczyna po czym weszła szybko za bramkę by pies nie uciekł. Zauważyła, że z naprzeciwka jechał jej 11-sto letni brat na deskorolce. Denerwował ją sama obecnością, niestety rodziny się nie wybiera.
- Amelio, tłusta świnio, masz przesrane w domu! - Zaczął się śmiać Gabriel po czym powoli odjeżdżał dalej.
- Zamknij się szczylu, nie wyjeb się. - Odkrzyknęła bratu nie zważając na słowa. Wiedziała co się znowu będzie dziać w domu. Pewnie zostawiła gdzieś fajki albo puszkę po piwie w pokoju. Mimo, że ma już 18 lat, jej rodzice chcą trzymać ją pod kluczem. Czekała tylko aż zarobi trochę pieniędzy i wyniesie się z tej klatki rodzicielskiej. Miała dość wszystkiego i wszystkich. Ledwie przekroczyła próg drzwi wejściowych, a z kuchni wyskoczyła jej matka z mową moralizującą, wysłuchała ją w milczeniu po czym bez odpowiedzi ruszyła schodami na górę i zamknęła się w pokoju. Plan na dzisiejsze popołudnie? Po raz setny obejrzeć 1 generację Skins'ów. Przebrała spodenki na dres, obcisłą czarną koszulkę na zwykłą męską, wzięła laptopa na kolana, chwyciła zamkniętą puszkę piwa i zaczęła swój seans. "Ciekawe jakby to było mieć przyjaciół, którzy są dla Ciebie ostoją, kochającego chłopaka, dla którego jesteś najważniejszą i najpiękniejszą dziewczyną na ziemi..." Rozmyślała tak, jak każdego dnia tego lata. Nie była najbrzydsza. Ciemne włosy, duże, jasne oczy. Uśmiech który przyciąga z daleka. Może miała trochę schrypnięty głos, ale pasował do jej charakteru. Mała, zgrabna, dbała o siebie. Pod lewą piersią tatuaż przedstawiający pióro. Mówiła, że to jedyna delikatność jaką można u niej znaleźć. Tak naprawdę ukrywała w sobie wiele, jednak nikt nie poznał jej na tyle, by móc powiedzieć, że wie kim jest ta dziewczyna. Ona sama nie dawała się poznać. Ale jemu... Ale Chrisowi czuła, że może dać się poznać. Żałowała, że ich rozmowa była tak krótka, miała tylko nadzieje, że to nie pierwszy i ostatni raz go spotyka. Nadzieja matką głupich.
Następny dzień. Dokładnie w tym samym miejscu o tej samej porze co wczoraj.
- Witaj Julio. Masz może ognia? - Poznała od razu ten głos. To był ten sam chłopak co wczoraj, ten sam, o którym nie mogła przestać myśleć wczorajszego wieczoru. "Tym razem zapamiętaj kolor oczu, no dajesz Ami!" Powtarzała sobie w myślach.
- Witaj Romeo za dyche. Będziesz tu teraz codziennie stał i na mnie czekał? - Zaśmiała się, po czym poczęstowała chłopaka zapalniczką.
- Czysty zbieg okoliczności. Właśnie wracałem z siłowni, niedawno otworzyli. A mogę wiedzieć co Ty tu robisz? - Na jego twarzy zawitał ten sam uśmiech co wczoraj. Lubiła go coraz bardziej.
- Ja? To co zawsze od dwóch lat. Wracam ze szpitala.
- Co takiego tam robisz? Mogę liczyć na zobaczeniu Ciebie w seksownym stroju pielęgniarki? - Parsknął śmiechem. Na szczęście Amelia miała poczucie humoru i dystans do takich sytuacji.
- Te stroje nie są seksowne i nie. Odwiedzam babcie.
- Ah, to przepraszam, nie wiedziałem...
- Nic się nie stało - przerwała mu dziewczyna. - Ej, masz może papierosa na zbyciu?
- Jasne, częstuj się - Chris wyjął paczkę Marlboro czerwonych i poczęstował dziewczynę. Odpaliła papierosa i zaciągnęła się po czym zakaszlała.
- Nie pal tyle, szkoda będzie mi tak Szekspirowskiej Julii.
- Od kiedy faceci tacy jak Ty znają sztukę?
- Szekspir to dobry gość. Musiał dużo jarać by mieć taką wenę. - Chris i Amelia zaśmiali się. - Może gdzieś na świecie znajdziemy potomków jego dilera... - Oboje patrzyli na drogę czekając na transport, każdy w swoją stronę. Po chwili ciszy Chris zabrał głos. - Ej, czy to nie dziwne że znów na siebie wpadamy? Nigdy nie spotkałem w tym mieście tej samej osoby dwa razy w tym samym miejscu. - Dziewczynę przeszły ciarki po plecach, serce zabiło troszkę mocniej, szumiało jej w głowie. Spojrzała na chłopaka bez słowa, przyglądając się jego przenikliwym ciemnym oczom. W tym momencie podjechał jej autobus, wyrzuciła szybko papierosa i jedyne co zdążyła mu powiedzieć to swoje imię.
-Jestem Amelia.
Oboje wiedzieli, że to nie będzie ostatnie spotkanie. Oboje nie chcieli by było.
___________________________________________________________________
Hej, tu druga autorka. Mam nadzieje, że wątek Amelii i Chrisa spodobał wam się tak samo, jak poprzednie rozdziały. Jest tu trochę dialogów, nie tak jak u drugiej autorki, ale jak inaczej ukazać poznanie się tej dwójki i pyskatość Amelii?
Właśnie to, że jest taka pyskata jest super! A on nic, dalej ''robi swoje'', fajna relacja się robi między nimi;) Fajne dialogi i czekam na rozwój akcji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:*
Mi się bardzo podoba zarówno ten wątek, jak i Twój styl pisania, jest bardzo dojrzały i bardzo mi sie podoba. Ciekawe, jak dalej rozwinie sie znajomość Amelii i Chrisa. Czekam na kolejny rozdział napisany zarówno przez Ciebie, jak i przez drugą autorkę i życze weny ;*
OdpowiedzUsuńfinal-justice-jb.blogspot.com
whatever-people-say-jb.blogspot.com
last-breath-jb.blogspot.com
Świetna fabuła, świetny styl pisania i świetni bohaterowie ! Naprawdę podoba mi się twoje opowiadanie ;)) Będę czytać. Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuń